Osiemnaście mieć lat to nie grzech...

 

 

"Osiemnaście mieć lat, to nie grzech,

wolną drogę do gwiazd, to nie grzech.

Dobrze jest młodym być,

kochać, marzyć i śnić...".

 

 

 

 

Matura

Dziś, gdy pisze te słowa, moja córka przygotowuje się do matury. Tak więc i ja powrócę do wspomnień o swojej.

Oczywiście  najpierw  w auli naszej szkoły, odbyła  się studniówka (10.02.1968r) na którą, o dziwo udało nam się wywalczyć, możliwość przyjścia ze swoimi chłopakami. Wtedy nie było to takie oczywiste., ponieważ czasami rodzice musieli osobiście zapewnić wychowawcę klasy, że znają chłopaka swojej córki i ręczą za niego.  No i dotyczyło to tylko klas żeńskich  bo inne klasy musiały bawić się we własnym gronie.  A strój obowiązkowy to biała bluzka i długa czarna spódnica, tak przynajmniej było w naszej klasie.  Zabawa zaczęła się o dziewiętnastej uroczystym otwarciem przez  Dyrektora szkoły i oświadczeniem, że będzie trwała do... dziesiątej!.  Widząc nasze osłupienie, Pan Dyrektor z uśmiechem na ustach, dodał łaskawie, że możemy sobie przestawić zegarki o trzy godziny wstecz, tak że według  czasu studniówkowego  była dopiero godzina czwarta.   Następnie był program artystyczno-kabaretowy w wykonaniu „artystek” z naszej klasy czyli 11d. Potem był poczęstunek i oczywiście zabawa.

 

Ze szkolnego mundurka, z pokoiku na piętrze,
z fotografii z warkoczem, ze spacerów na wietrze,
coraz mniej dziś pamiętam, coraz rzadziej się śmieję.
Pozostało mi jedno wspomnienie:

mój pierwszy bal, te walczyki leciutkie jak świerszcze,
pierwszy bal, czyjeś oczy wesołe na szczęście,
pierwszy bal, bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą,
i walczyki co jeszcze się śnią,
mój pierwszy bal, sentymentalny bal,
troszeczkę żal, mój pierwszy, jedyny bal.

Na cóż dawne ulice, kalendarze, powroty,
po co tyle tęsknoty, ja ci wierzę:
nie trzeba, kiedy patrzę na ciebie, nie pamiętam już o tym.
Tylko tyle, a ty się nie gniewaj:

za pierwszy bal, za walczyki leciutkie jak świerszcze,
pierwszy bal, czyjeś oczy wesołe na szczęście,
pierwszy bal, bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą,
i walczyki co jeszcze się śnią,
mój pierwszy bal, sentymentalny bal, troszeczkę żal,
mój pierwszy, jedyny bal.

Jeszcze tyle jesieni nas odmieni, zamieni,
przejdą style i mody, i zabraknie urody,
coraz więcej jest cienia, blakną stare wspomnienia.
Tylko jedno się wcale nie zmienia,

to: pierwszy bal, te walczyki leciutkie jak świerszcze,
pierwszy bal, czyjeś oczy wesołe na szczęście,
pierwszy bal, bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą,
i walczyki co jeszcze się śnią,
mój pierwszy bal, sentymentalny bal,
troszeczkę żal, mój pierwszy, ostatni bal,
mój pierwszy, ostatni bal.

Agnieszka Osiecka

 

Zima minęła wyjątkowo szybko i nadszedł maturalny maj...  A maj 1968 roku był wyjątkowo piękny, pełen kwitnących kasztanów i bzów...

21 maja  – matura.

 Odświętnie ubrani wchodzimy do szkoły, gdzie witani jesteśmy kwiatami, potem, po odczytaniu listy obecności, wchodzimy na salę. Siadamy przy stolikach na których stoi mały flakonik z kwiatkami i  leży gałązka bzu. Obok cos do picia i kanapki. Pan Dyrektor pokazuje zaklejoną kopertę z tematami z języka polskiego. Na sali szczyt zdenerwowania. Tu w tej małej kopercie zamknięte są nasze losy. Komisja pochyla się nad tematami, widać uśmiech na twarzach – a więc nie są zaskoczeni. Wreszcie nasz ulubiony nauczyciel od polskiego , hrabia (tak go nazywałyśmy)  mgr Stefan Cichoń, czyta tematy:

1.Jan Kochanowski i Jan Chryzostom Pasek jako przedstawiciele dwóch kultur.

2. Miłość ojczyzny i braterstwo ludów jako ideowe podłoże twórczości i działalności politycznej      Adama Mickiewicza.

3. Ułóż przemówienie na otwarcie Centrum Zdrowia Dziecka- pomnika męczeństwa i bohaterstwa dzieci polskich w okresie II wojny światowej.

Westchnienie ulgi, bardzo podobne tematy były dokładnie przygotowane , tak więc najwięcej uczniów pisze, tak jak i ja, temat drugi. Dużo mniejsze zainteresowanie budzą tematy 1 i 2, ale i tak wszyscy są zadowoleni. Prace piszemy cztery godziny.

 

Następnego dnia piszemy maturę z matematyki - zadania trudne bo nawet bardzo uzdolnieni matematycy mają problemy, co dopiero mam powiedzieć ja. Ale udało się. Matura pisemna zdana pozytywnie, zwalnia mnie z matury ustnej z tych przedmiotów. Za kilka dni zdawałam zatem tylko maturę ustną  z języka rosyjskiego,  biologii i historii. Przy odrobinie szczęścia i życzliwości komisji i te przedmioty zdałam pozytywnie.

A oto przedstawicielki (same dziewczyny!) klasy 11d, która w 1968 roku zdała maturę:

Elżbieta Berus
Ewa Barbara Bilska
Izabela Jolanta Gadek
Jolanta Gula
Halina Gurynowicz
Jolanta Haliszczak
Ewa Maria Jędrzejczyk
Anna Grażyna Kania
Jadwiga Kępa
Małgorzata Helena Kowalska
Barbara Łucja Książek
Ewa Łaska
Ewa Łyżwa
Magdalena Zofia Majewska
Teresa Młodawska
Zdzisława Maria Nabiałek
Małgorzata Nasławska
Maria Jolanta Nawrot
Elżbieta Ewa Paszkiel
Anna Maria Podsiadła
Anna Czesława Porczyńska
Krystyna Maria Postupalska
Jadwiga Maria Słyk
Lidia Justyna Sykulska
Teresa Szaraniec
Elżbieta Emilia Szymańska
Elżbieta Małgorzata Widawska
Natalia Wierzbowicz
Barbara Teresa Wodzinowska
Helena Rozalia Żuchowska

Klasa 11D która w 1968 zdała maturę - wychowawczyni Melania Jarzębińska

8 czerwca -  uroczyste rozdanie dyplomów dojrzałości.

Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że byłam 15000 maturzystą, który opuścił mury naszej szkoły... Były gratulacje od Dyrekcji szkoły i nauczycieli .. A swoją drogą ciekawa jestem czy w kronice szkoły jest ten fakt odnotowany.

Z tego okresu pamiętam swoją wychowawczynię Melanię Jarzębińską , która uczyła języka angielskiego, Dyrektora mgr Zbigniewa Chyba; niezapomnianego Pana od języka polskiego, w którym wszystkie dziewczyny w szkole podkochiwały się czyli mgr Stefana Cichonia; Panią od fizyki mgr Marię Ziółkowską; Pana od biologii, mgr B. Wysmolińskiego, u którego , za wzorcowe prowadzenie zeszytu, pełnego rysunków gadów, płazów i ssaków wraz z ich szkieletami i organami wewnętrznymi, miałam „specjalne względy”,  oraz paru innych J.Swatka, ST.Koryckiego, B. Wójcika, J. Gałuszkę ...

Dyrekcja Liceum w czasie mojej nauki w szkole:


Regina Uszyńska ( 1958 - 1962 )


Zbigniew Chyb ( 1962 - 1972)

 

22 i 23 maja 1966 szkoła obchodziła 50-lecie swego istnienia. Zbiegło się to z jubileuszem Tysiąclecia Państwa Polskiego. W półwiecze istnienia szkoły zorganizowano zjazd absolwentów, podczas którego dokonano odsłonięcia tablicy pamiątkowej, szkoła otrzymała własny sztandar. Zjazd ten znalazł też odzwierciedlenie w kronikach szkoły. Do ksiąg honorowych wpisało się wielu absolwentów rzuconych po całej Polsce, a także poza granicami naszego kraju. Wśród nich była Pani Halina Snopkiewicz, tłumaczka z języka greckiego, autorka pięknych książek dla młodzieży, której autograf mam do dziś. Uznawana jest za pisarkę tzw. powieści dla dziewcząt omawiających problemy związane z dorastaniem, pierwszą miłością budzeniem się zainteresowań erotycznych i problemów emocjonalnych wieku dojrzewania. Jej proza oparta jest na wątkach autobiograficznych a będąc uczennicą naszej szkoły wiele wydarzeń z jej życia, opisała później w „Słonecznikach”. Inne jej książki to „Drzwi do lasu”, „Tabliczka mnożenia”, „Piękny statek”, „Karygodna zabawa” czy „Paladyni” i „Niefart”.Jadwiga Słyk - po maturze...
 

 


Pomimo różnych wspomnień i dobrych, i złych, okazało się, że im więcej lat upływa od tych chwil, wspomnienia te owiane nutką melancholii, są teraz bardziej miłe, ale może jest to tylko tęsknota za młodością...

 

 

 


„ I pójdziemy w różne strony i tu nie wrócimy już. Bo znajdzie każde z nas swój własny jasny świat..”
 

Dalej »

 

Design by: Izabela Kurkiewicz

Copyright (c) 2006 - 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone.