Europa chyli się ku upadkowi


W obecnym czasie porażek w Iraku i na Wall Street, kiedy Stany Zjednoczone straciły swoją pozycję jako model i inspiracja dla decydentów na całym świecie, pojawiła się wielka szansa dla Europy, aby zaoferować alternatywę, którą można by podziwiać i od której można by brać inspirację. Ale Europa nie jest w formie.

Rzecz nie dotyczy jedynie irlandzkiego głosu. Irlandzkie referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego w czerwcu jest jedynie kozłem ofiarnym dla długoterminowej porażki zbudowania silnej Europy, która miałaby wpływy na całym świecie.

Nadszedł czas dla krajów członkowskich Unii Europejskiej aby ponownie oszacować swoja niechęć do kompromisu. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy i niemiecka kanclerz Angela Merkel powinni przestać obwiniać Irlandczyków dopóki nie będą przygotowani do zreformowania wspólnej polityki rolnej i innych przestarzałych rygorystycznych przepisów uniemożliwiających rozwój. Nie ma niczego w proponowanym traktacie co doprowadziłoby do jednego wspólnego europejskiego głosu w sprawie Kosowa, w Organizacji Narodów Zjednoczonych albo jednego głosu przypadającego na jedną walutę w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.

Siła europejskiego głosu spoczywa nie tylko w instytucjonalnych ustaleniach lub tytułach rzeczników polityki zagranicznej. Jest również aspekt gospodarczy. Dekady powolnego wzrostu osłabiły wagę Unii Europejskiej na scenie międzynarodowej. Dzisiaj, kiedy amerykańskie lub szwajcarskie banki upadają, nikt nie zwraca się do Europejczyków po wsparcie. Idą po ostatnią deskę ratunku na Środkowy Wschód, do Singapuru lub Chin. Po trwającej przez stulecia dominującej własności firm europejskich w rozwijającym się świecie, obecnie Hindusi, Arabowie i inni gwałtownie i zręcznie rozwijają się jako właściciele dużych firm w Europie. Rosja i Chiny ze swymi olbrzymimi zasobami finansowymi stają się coraz bardziej aktywne.

Porównajcie to z sytuacją z wczesnych lat 1990 po upadku Muru Berlińskiego, kiedy Europa była pełna optymizmu i posiadała wyraźne poczucie misji. Unia Europejska posiadając głos, który był istotny dla reszty świata była magnesem dla innych.

Od tego czasu rozszerzyliśmy Unię z 15 do 27 członków. Demokracja i gospodarka rynkowa umocniły się i poprawiło się życie milionów ludzi. To jest historyczne osiągnięcie. Zainwestowaliśmy olbrzymie ilości energii w lizboński program aby uczynić Europę światową najbardziej innowacyjną, opartą na wiedzy konkurencyjną gospodarką do roku 2010. Zapoczątkowaliśmy euro i Centralny Bank Europejski. Poświeciliśmy wiele czasu na zreformowanie biurokratycznej i instytucjonalnej struktury Unii Europejskiej, czego rezultatem był zaproponowany nowy traktat.

Jednakże, mimo tych ambitnych projektów, wzrastające oderwanie od tematu wydaje się nieuniknione. Oczywiście byliśmy świadkami pojawiających się nowych gospodarek, których udział w światowej gospodarce był coraz większy. Ale to nie inni odpowiadają za to, że wzrost w strefie euro rzadko kiedy poruszając się w żółwim tempie przekracza 3 procent, wczorajsze dane potwierdzają, że strefa euro w rzeczywistości kurczy się. Mimo lizbońskiego programu, mimo rozszerzenia Unii Europejskiej i mimo ustanowienia strefy euro, ogólne wyniki gospodarcze ciągle rozczarowują.

Niewspółmierna część zdolności podejmowania decyzji Unii Europejskiej jest wydatkowana na projekty, które nie robią nic aby odwrócić jej względny upadek gospodarczy. Dystans pomiędzy Europą i wiodącymi krajami jest obecnie większy aniżeli 15 lat temu. Ustanowienie euro wciąż jeszcze jest nieopłacalne pod względem rozwoju i dobrobytu. Unia Europejska w dalszym ciągu wydaje więcej na dotowanie upadających sektorów niż na przygotowanie się na przyszłość; odnieśliśmy porażkę w zagwarantowaniu, że dotacje na badania są przyznawane wyłącznie ze względu na ich wartość naukową, a dyrektywa przejęcia nie została zmodernizowana tak aby ułatwić przygraniczne fuzje dające szanse tworzenia światowych czempionów. Staroświeckie przywileje zakłócają elastyczność działania. Żaden nowy traktat nie przyspieszy takiego procesu, któremu dojście do porozumienia w kwestii zasad pojedynczego rynku produktów takich jak czekolada lub marmolada zajęło 20 lat, a 40 lat nie wystarczyło aby stworzyć europejski patent. W czasach rosnącego międzynarodowego współzawodnictwa nie stać nas na to aby być tak nierozważnym w sprawie naszej podstawy gospodarczej.

Nieefektowna sprawa zasadnicza – lepiej pracująca gospodarka w naszych krajach - zasługuje na większą uwagę. Największym zagrożeniem europejskiego postępu jest sposób myślenia, że niczego nie można osiągnąć zanim nie będą miały miejsca szeroko zakrojone reformy. To jest tylko pretekst do pozostania biernym. Unia Europejska ma szansę odzyskać wzrost, podziw i wpływ na świecie jeżeli zdołamy uwolnić się od nieokiełznanego zainteresowania dostojeństwem i rozwiązaniami wspólnymi dla wszystkich. Czas skoncentrować się na konkretnej zawartości a nie na strukturze i formie.

© The Financial Times Limited 2008

Autor: Leif Pagrotsky: wiceprezes Bank of Sweden i były szwedzki minister handlu i przemysłu


Leif Pagrotsky

 

 

 

 

 

 

Design by: Izabela Kurkiewicz

Copyright (c) 2006 - 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone.